Znamy perspektywę właściciela kliniki: recepcja powinna sprzedawać kosmetyki, zabiegi.
Znamy perspektywę recepcji: nie ma czasu, klienci nie chcą kupować.
Spójrzmy na perspektywę pacjenta:
Spora większość pacjentów po przekroczeniu progu gabinetu zabiegowego, zamykając drzwi, mentalnie już jest z powrotem w swoim świecie i zaczyna się wyścig myśli:
- czy zdążę odebrać dziecko ze szkoły
- ciekawe ile mam połączeń nieodebranych
- będą korki? jaką drogę wybrać
- omg jeszcze zapomniał_m o tym!
Następnie idzie do recepcji i chce zapłacić, i biec do swoich spraw.
W momencie kiedy pracownik recepcji w tym momencie zaczyna sprzedaż, proponując kosmetyk czy kolejny zabieg, albo zabieg na twarz kiedy klient właśnie skorzystał z zabiegu na ciało.
To skuteczność takich działań bardzo często jest słaba.
Takie działanie często denerwuje pacjenta bo on juz chce wyjść, a tu jeszcze dodatkowe pytania.
Słabe rezultaty frustrują i zniechęcają do sprzedaży pracownika recepcji.
Zatem czy recepcja powinna w ogóle sprzedawać?
TAK! Tylko proces sprzedaży nie powinien być odkładany na sam koniec!
Proces sprzedaży powinien już się zaczynać przy umawianiu wizyty przez telefon.
Nie bez powodu używam określenia proces sprzedaży.
Nie sztuką jest sprzedawać produkty, usługi pacjentom, którzy wiedzą czego chcą, prawdopodobnie zakupu by nawet dokonali bez ingerencji pracownika recepcji.
Celem jest wypracowanie takiego procesu sprzedaży, który sprzeda osobie, która nie jest zainteresowana, która się waha, która nie wie czy to dla niej dobre.
Jak to zrobić zapraszam do współpracy.
Porozmawiajmy o Twoim biznesie!
Kibicuję
Klaudia